a w nowy rok wchodzę z nowymi pomysłami, nowymi sesjami, nowymi osobami.
piątek, 30 grudnia 2011
czwartek, 29 grudnia 2011
29.12.2011r. Danny ♥
modelowała: piękna Paulina :*
wiem, wiem, jestem małą kłamczuchą, miały być zdjęcia z Magdą, ale ona po zrobieniu kilku zdjęć stwierdziła, że jej się nie chce -.-' ok, do niczego nie zmuszam, ale dzięki temu wyszły nam chyba fajne(?) zdjęcia z Dannym <3
środa, 28 grudnia 2011
Katarzyna,
zbyt stare, zbyt nieostre, zbyt ciemne, zbyt brzydkie zdjęcie MOŻNA POLUBIĆ wiem, że rozpowszechniam tę stronę, gdzie tylko mogę, ale jeśli lubicie moje prace, to można polubić. będzie mi bardzo miło :) |
"żyłam każdego dnia nadzieją. budziłam się i łapiąc wzrokiem pierwszy promień słońca wdychałam tą pieprzoną toksyczność, którą mnie karmił. każdy dzień wyglądał tak samo - byle nie myśleć, byle nie czuć, byle nie pokazać, że upadam. wieczorem wpatrywałam się w gwiazdy mówiąc im 'dobranoc' - wiedziałam, że też spogląda w niebo. po zamknięciu powiek malowałam sobie obraz nowego, lepszego życia - pomagał mi funkcjonować. żyłam wyobraźnią. starałam się układać sobie życie gdzie indziej, w innym świecie. moje wnętrze umierało powoli. aż do pewnego momentu - jeden, zwykły gest a ja umarłam. zabił mnie. pozbawił wszystkiego, bo ostatecznie pozbawił siebie. świat stał się czarny, nie czułam nic. bałam się jakiegokolwie ruchu - nie miałam w sobie ani jednej emocji. zabił mnie z największą swoją siłą - a miał jej na prawdę dużo. nosiła nazwę 'miłość'. "
wtorek, 27 grudnia 2011
holidays
"- Opowiedz mi o swojej rodzinie. - poprosiłam w końcu.
Uśmiechnęła się uroczo patrząc na mnie spod wachlarza długich rzęs.
- Oni są ludźmi, którzy przypadkowo poszli ze sobą do łóżka którejś nocy po imprezie, a że byli na tyle schlani, żeby zapomnieć się zabezpieczyć ich komórki połączyły się i powstałam ja. Nie nazywajmy tego układu rodziną. Rodzina to ciepło, miłość. Tu była tylko głupota, są konsekwencje. Nie rozumiem tylko dlaczego to mnie boli, nie ich. Mieszkam z matką. Ojciec daje Jej jakąś kasę, nie wiem właściwie ile, coś daje na pewno, bo inaczej ona nie miałaby za co... Moja matka jest alkoholiczką. Ojciec nie wniesie sprawy do sądu i nie odbierze Jej praw nade mną, no bo po co Mu dodatkowy ciężar? Zresztą niedługo będę pełnoletnia i nie będę Go potrzebowała. Ani Go, ani matki. A pro po pieniędzy - nie widzę ich. Wszystko idzie na wódkę. Nie wyobraża sobie pani nawet co czuję wracając do domu. Od progu czuję ten zapach. Alkohol pomieszany z wonią wymiocin. Na kanapie w salonie leży matka, cała przepocona, brudna, śmierdząca. Sprawdzam Jej puls, chcę wiedzieć czy w ogóle jeszcze żyje. Pomagam Jej, bo mimo wszystko kocham Ją, bardzo kocham. Ojciec znalazł sobie jakąś lafiryndę, młode cacko, może rok, czy dwa starsza ode mnie. Platynowe włosy, długie nogi, spory biust. Ideał, czyż nie? Nie wiem jakim cudem powstałam z pomieszania alkoholiczki i faceta dla którego liczy się tylko kasa i dobry seks. Może jestem taka jak Oni. Może zbyt podobna i dlatego nie potrafię ich zrozumieć. A pani rodzice? Kim są?
Spogląda na mnie nieobecnym wzrokiem skubiąc materiał fotela.
- Nie żyją. Zginęli w wypadku.
- Nie żyją... - powtarza po mnie. - Zazdroszczę pani."
Uśmiechnęła się uroczo patrząc na mnie spod wachlarza długich rzęs.
- Oni są ludźmi, którzy przypadkowo poszli ze sobą do łóżka którejś nocy po imprezie, a że byli na tyle schlani, żeby zapomnieć się zabezpieczyć ich komórki połączyły się i powstałam ja. Nie nazywajmy tego układu rodziną. Rodzina to ciepło, miłość. Tu była tylko głupota, są konsekwencje. Nie rozumiem tylko dlaczego to mnie boli, nie ich. Mieszkam z matką. Ojciec daje Jej jakąś kasę, nie wiem właściwie ile, coś daje na pewno, bo inaczej ona nie miałaby za co... Moja matka jest alkoholiczką. Ojciec nie wniesie sprawy do sądu i nie odbierze Jej praw nade mną, no bo po co Mu dodatkowy ciężar? Zresztą niedługo będę pełnoletnia i nie będę Go potrzebowała. Ani Go, ani matki. A pro po pieniędzy - nie widzę ich. Wszystko idzie na wódkę. Nie wyobraża sobie pani nawet co czuję wracając do domu. Od progu czuję ten zapach. Alkohol pomieszany z wonią wymiocin. Na kanapie w salonie leży matka, cała przepocona, brudna, śmierdząca. Sprawdzam Jej puls, chcę wiedzieć czy w ogóle jeszcze żyje. Pomagam Jej, bo mimo wszystko kocham Ją, bardzo kocham. Ojciec znalazł sobie jakąś lafiryndę, młode cacko, może rok, czy dwa starsza ode mnie. Platynowe włosy, długie nogi, spory biust. Ideał, czyż nie? Nie wiem jakim cudem powstałam z pomieszania alkoholiczki i faceta dla którego liczy się tylko kasa i dobry seks. Może jestem taka jak Oni. Może zbyt podobna i dlatego nie potrafię ich zrozumieć. A pani rodzice? Kim są?
Spogląda na mnie nieobecnym wzrokiem skubiąc materiał fotela.
- Nie żyją. Zginęli w wypadku.
- Nie żyją... - powtarza po mnie. - Zazdroszczę pani."
poniedziałek, 26 grudnia 2011
Świąteczne!
Wiem, że może te zdjęcia nie są wystarczająco dobre, żeby dać je na bloga, ale jest to taka
"świąteczna sklejka" i chciałam je wstawić. (:
sobota, 24 grudnia 2011
piątek, 23 grudnia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)